Brata Józefa Prowera, znanego mi od najwcześniejszego dzieciństwa jako wujka Ziutka, zapamiętałem w trzech płaszczyznach: przyjacielskiej, muzycznej i misyjnej. Pamięć ta, mimo 30 lat od jego odejścia do wieczności, jest u mnie niezwykle żywa i… twórcza. Mimo różnicy wieku, wynoszącej 30 lat, był prawdziwie przyjacielski. Poświęcał wiele uwagi nam dzieciom, przekazując całkiem poważne lekcje życia i… muzyki. Ta przyjaźń i pociągająca serdeczność nie wstrzymała go przed napomnieniem, gdy trzeba było, budząc w nas jakiś święty respekt i chęć, aby nie zasmucać naszego Zbawiciela niedbalstwem czy grzechem.
Pamiętam moment ze wspaniałych wakacji rodzinnych, przeżywanych z rodziną Prowerów nad morzem. Miałem wówczas 13 lat i musiałem leżeć w łóżku z powodu choroby. Żegnając się ze mną na cały dzień, życzył mi, abym sobie przez ten czas dobrze porozmawiał z Panem Jezusem, bo może przez tę chorobę On chce mi coś ważnego powiedzieć.
W średniej szkole muzycznej co miesiąc miałem przywilej jeździć na prywatne konsultacje z gry na skrzypcach. On sam, po ukończeniu z wyróżnieniem Konserwatorium Muzycznego w Katowicach tuż przed wojną, przeszedł kilka mistrzowskich kursów skrzypcowych (w Niemczech, Francji i Anglii). Później był koncertmistrzem orkiestry symfonicznej, wykonując również solowe koncerty. Następnie jako profesor szkół muzycznych w Chorzowie i Bielsku-Białej szkolił wielu adeptów wiolinistyki i do końca swojego życia utrzymywał wysoki poziom wykonawstwa dzięki niezłomnej dyscyplinie ćwiczenia.
Wynalazł „gimnastykę skrzypcową” – zestaw ćwiczeń na prawą i lewą rękę umożliwiający w kilkanaście minut przejść dzienną dawkę zapewniającą formę. Można było część tych ćwiczeń wykonywać bez instrumentu! Opracował też oryginalną szkołę gry na skrzypcach (częściowo przebywając w więzieniu), która jednak z powodu pewnych intryg nie doczekała się nigdy wydania.
Największą jednak lekcją, jaką mi dał, była praktykowana przez niego modlitwa utworami muzyki poważnej, „śpiewana” na instrumencie. Od kiedy bowiem będąc w Anglii przeżył rewolucyjne nawrócenie, jego skrzypce – jak twierdził – też się „nawróciły” i miały już odtąd służyć na chwałę Zbawiciela. Doskonale odbierało się i słuchało w jego wykonaniu utworów Bacha – należących przecież do najtrudniejszych w całej literaturze skrzypcowej. Z jego pomysłu dodawania tekstów do lirycznych utworów muzyki poważnej sam skorzystałem. Otrzymałem od niego tekst – modlitwę (po angielsku) do II cz. koncertu skrzypcowego e-moll F. Mendelssohna – B. (Tekst angielski napisany przez J. Prowera do tego utworu oraz jego tłumaczenie na język polski zamieszczone są w Dodatku na str. 267).
Wśród wykonywanych przez niego pieśni – również dla radia Głos Ewangelii – dominowały pieśni uwielbiające, takie jak „Mam wspaniałego Zbawiciela”, „Pasterzem mym Pan”, „Pohańbiony mój Kapłanie”, „Nadchodzi wielki Lekarz sam”. Tę ostatnią wykonał na bis na pewnym publicznym koncercie, zastrzegając sobie, by po niej nie klaskano, aby całą chwałę odebrał Jezus, o którym ta pieśń mówi.
Swój ogromny talent muzyczny wykorzystywał Józef Prower również w pracy z chórami i orkiestrami zborowymi. Jedną z takich grup był młody wówczas zespół DEOdecyma w Wiśle, któremu dodał inspiracji, przyjeżdżając na próbę w 1976 roku, na parę miesięcy przed swym odejściem do wieczności. Gdy zagrał nam coś na skrzypcach, wyraziłem żal, że w tak niskim pomieszczeniu – studiu garażowym – akustyka pewnie nie była najlepsza. Powiedział wtedy: „Wcale nie, tu jest najlepsza na świecie akustyka, bo jest tu akustyka serc!”.
Ta misja przyjacielskiej miłości oraz muzyki, którą się wyróżniał, uzupełniona była misją Słowa – tego drukowanego (artykuły, tłumaczone książki) i mówionego (świadectwa, studia biblijne czy bezpośrednie rozmowy z ludźmi). Miał odwagę w „tamtych czasach” bez skrępowania i z przekonaniem mówić o Chrystusie, również z pokorą zwracał się do napotkanych ludzi w pociągu, u fryzjera czy… w swoim ostatnim miejscu pracy fizycznej, w fabryce. W tym właśnie chciałoby się naśladować brata Prowera, który naśladował Jezusa Chrystusa (Flp 4:9). Ulubione utwory, które grywał Józef Prower to: Chaconna d-moll oraz koncert skrzypcowy na 2 skrzypiec d-moll J. S. Bacha. Ten ostatni miałem przywilej z Nim i jego małżonką wykonywać kilkakrotnie publicznie, m. in w Katedrze św. Tomasza w Lipsku, z akompaniamentem oryginalnych organów bachowskich.
Z moim rodzeństwem – siostrą Niną i bratem Henrykiem współpracowaliśmy z Krzysztofem Bednarczykiem i grupką młodzieży w wydawaniu broszury młodzieżowej „JUŻ”. Józef Prower uprzejmie usłużył nam w tym czasie swoimi przemyśleniami o muzycznym kształceniu się. (Tekst artykułu na ten temat zamieszczony jest w Dodatku na stronie 273).
dr inż. Adam Król
Dyrektor Habitat For Humanity, Gliwice