Kazimierz Sosulski – Moje spotkania z Józefem Prowerem

Lipiec 1962 roku, kurs biblijno-umuzykalniający w Szczecinie. Znalazłem się tam jako miesiąc wcześniej ochrzczony dziewiętnastolatek, bardzo pragnący służyć Bogu. Moją uwagę od razu zwróciła często uśmiechnięta twarz prowadzącego zajęcia muzyczne brata Prowera. Jego ujmująca akceptacja i życzliwość wobec młodych uczestników naprawdę robiła wrażenie. Znał się na muzyce, interesująco i z pasją prowadził zajęcia, które miały nas zachęcić i przygotować do posługiwania w tej dziedzinie w swoich zborach. Kiedyś poświęcił swoje życie skrzypcom, ale po nawróceniu najważniejszy dla niego – jak mówił – stał się Pan Jezus, a skrzypce zaczęły służyć wyrażaniu miłości do Zbawiciela i współdziałać w składaniu o Nim świadectwa.

Pamiętam brata Prowera z tego kursu nie tylko jako wykładowcę muzyki. Pewnego dnia, wraz z innymi uczestnikami, wysłuchałem pogadanki dotyczącej Bożych zasad szukania współmałżonka. Prowadzili ją wspólnie z Józefem Mrózkiem, cenionym wykładowcą biblijnym, zapoznając nas z ewangelicznym przesłaniem Pisma Świętego. Dowiedzieliśmy się czegoś bardzo ważnego – mianowicie, jak istotne jest, by każdy wierzący chłopiec i dziewczyna szukali towarzyszki czy towarzysza życia z Bożą pomocą, w myśl Słowa: Powierz Panu swoją drogę, zaufaj Mu, a On wszystko dobrze uczyni (Ps 37:5).

Tak się złożyło, że właśnie podczas tego kursu moją uwagę zwróciła pewna kursantka ze Szczecina. Nie wiedziałem jeszcze wtedy, że za dwa miesiące spotkamy się w Warszawie na pierwszym roku studiów, a za pół roku się zaprzyjaźnimy i że ta przyjaźń przerodzi się w miłość. Oboje postąpiliśmy według tego, czego nas nauczono i jesteśmy dotąd razem od ponad czterdziestu czterech lat. Nauki „przedmałżeńskie” przyszły w samą porę!
W późniejszym okresie mojego życia co jakiś czas spotykałem brata Prowera na okręgowych konferencjach i synodach Zjednoczonego Kościoła Ewangelicznego. Miałem też zaszczyt wykonywać pewne zadania dla kościelnej komisji wydawnictw muzycznych, w której działał. Do dzisiaj pamiętam jego duszpasterską radę, jaką otrzymałem jako młody ewangelista po mojej posłudze na obozie młodzieżowym w Wapienicy koło Bielska-Białej. Brat Prower wraz z innymi muzykami i w zgodzie z moją prośbą grał na skrzypcach podczas kierowanego do młodzieży wezwania, by oddała swe życie Chrystusowi. Wielu młodych ludzi wyszło do przodu, wytworzyła się specyficzna, naładowana entuzjazmem atmosfera. Myślę, że brat Józef też się cieszył z nawróceń, ale przy nadarzającej się okazji szepnął mi z właściwą sobie delikatnością i poczuciem humoru: „Kaziu, twórz historię, nie histerię”.

Pamiętam wkład brata Józefa w animowanie życia muzycznego w południowym okręgu ZKE. Był aktywnym i znaczącym współorganizatorem oraz uczestnikiem muzycznych konferencji w zborach. Na jedną z takich konferencji w Żywcu, w roku 1968, grupa muzyczna z mojego krakowskiego zboru przygotowała pieśń, której refren zaczynał się od słów: „Idziemy na Syjon!”. Nie zdawaliśmy sobie w tym momencie sprawy, jak bardzo niepoprawne politycznie stały się niebawem te biblijne słowa. Właśnie w tych dniach zaczęła się nagonka na tzw. syjonistów.

W latach 70-tych spotykałem brata Prowera w krakowskim zborze baptystycznym podczas ekumenicznych wieczorów muzycznych. Brał w nich udział jako ewangelizujący skrzypek. Właśnie przy okazji tych wieczorów, a zwłaszcza związanych z tą okazją spotkań w domu pastora Krzysztofa Bednarczyka, nieraz miałem okazję uczestniczyć w ciekawych rozmowach z Jego udziałem.

Kiedy latem 1976 r. w Radomierzu k. Jeleniej Góry prowadziłem biblijno-umuzykalniający kurs dla nastolatków, radość dnia moich trzydziestych trzecich urodzin niespodziewanie zmąciła niezmiernie smutna wiadomość o odejściu do wieczności brata Józefa. Stanęły mi przed oczami różne wydarzenia z Nim związane. Przypomniałem sobie między innymi swoją wizytę w Jego mieszkaniu w Bielsku-Białej. Przekonywał mnie wówczas, że kaznodzieja, duszpasterz też powinien pracować fizycznie. Sam zresztą dawał wówczas tego przykład. Przez jakiś czas wczesnym rankiem wędrował po piętrach budynków jako roznosiciel mleka. Dla mnie pozostał jednym z tych ludzi, o których mówi Słowo Boże: Pamiętajcie na wodzów waszych, którzy wam głosili Słowo Boże, a rozpatrując koniec ich życia, naśladujcie wiarę ich (Hbr 13:7).

Kazimierz Sosulski

Były dyrektor Instytutu Wydawniczego Agape i  były redaktor naczelny miesięcznika „Chrześcijanin”. Wieloletni pastor zborów Kościoła Zielonoświątkowego w Krakowie, Łodzi i Pruszkowie.